czwartek, 13 lutego 2020

Zmiany, zmiany... Co się działo przez ostatni rok!



powrót do Polski

Hej kochani!


Długo mnie tu nie było. Ostatni post zamieściłam będąc w zaawansowanej ciąży - niecałe dwa tygodnie przed narodzinami mojej córki. Wtedy jeszcze nie wiedziałam jak zmieni się moje życie. Chyba nikt tego nie wie. To znaczy, spodziewałam się sporych zmian, ale nie można przygotować się na coś czego się jeszcze nie doświadczyło. Przez ostatnie piętnaście miesięcy poświęciłam się całkowicie wychowaniu tej intrygującej istoty. I szczerze miałam mnóstwo momentów, kiedy marzyłam aby odciąć się choć odrobinę od roli matki, kucharki, sprzątaczki. I o tym, aby zrobić coś dla siebie i nie mówię tu o tak prozaicznych czynnościach jak umycie zębów czy wzięcie prysznica, które o zgrozo i tak nie były łatwe do wykonania. Mam na myśli rozwój osobisty, zabiegi, które do tej pory nie były możliwe bo najpierw pod piersią nosiłam swoje dziecko a potem tą piersią karmiłam. Zostało jeszcze jedno. SEN. Chciałam się po prostu wyspać. Większość mam mnie zrozumie ;) Poświęciłam ten czas dziecku i nie żałuje. Teraz pora wrócić trochę do żywych. Dziś już nie karmię, zmodyfikowałam trochę harmonogram dzienny co pozwoliło mi lepiej się wysypiać, co za tym idzie mieć świeższy umysł. Dzięki temu znowu tu jestem.

Zmian było więcej. Nie dotyczyły tylko powiększenia rodziny i zawieszenia bloga. Przed porodem, po pięciu latach spędzonych w Anglii, zrezygnowałam z pracy i nareszcie wróciłam wraz z mężem do domu... do Polski. Marzyłam o tym bardzo długo. Mieszkając za granicą w głowie snułam wyobrażenia jak to będzie kiedy wrócimy do kraju. I wiecie co? Moje marzenia się spełniły. Marzyłam o tym, aby przestać tułać się po obcych krajach (no chyba, że w celach turystycznych ;)), o kupnie mieszkania w Polsce i o założeniu rodziny. Przez te lata ciężko pracowaliśmy z mężem, aby to wszystko było możliwe. Jeżeli chodzi o powiększenie rodziny - też zajęło nam to sporo czasu. Ponad dwa lata starań. Udało się! A muszę w tym miejscu zaznaczyć, że te dziewięć miesięcy w ciąży dało mi popalić. Poród również mnie zaskoczył choć jego data i godzina były zaplanowane. Ale to tematy na oddzielne wpisy. Na szczęście nasza córka jest z nami. Codziennie "kradnie" sporo mojej energii... oddając w zamian ogrom miłości i uśmiechu!

Nie będę kłamać. Macierzyństwo to harówa. Ale to też jedna z tych rzeczy, która oddaje satysfakcję z trudu włożonego w wychowanie z nadwyżką. Podjęłam się zadania całą sobą i jestem z siebie dumna. Nie tylko dlatego, że starałam się znaleźć czas na rozwijanie mojego dziecka na wiele możliwych sposobów, ale też dlatego, że zrobiłam to sama. Nie chodzi o to, że mąż nie brał w tym udziału, wręcz przeciwnie. Był zaangażowany równie mocno jak ja od samego początku. Dalej jest. Chodzi o to, że żyję z daleka od rodziny - rodziców, rodzeństwa i przyjaciół. I takie wsparcie chociażby emocjonalne czasami było mi ogromnie potrzebne. Zamieszkałam w obcym dla mnie miejscu (w rodzinnym mieście mojego męża) i kolejny raz musiałam budować wszystko od nowa. Ten proces dalej trwa.

Dałam radę! Oczywiście, choć starałam się jak mogłam, w kwestii wychowania popełniłam masę błędów i pewnie jeszcze wiele popełnię. Wyciągam wnioski i idę dalej. Dziś zbieram energię i myślę o przyszłości.
Powoli wracam do blogowania. Jeśli czas pozwoli będę tu częściej. Podejmuje działania, które pozwolą mi też lepiej zadbać o siebie. Przed ciążą sporo ćwiczyłam, stopniowo wdrażam sport na nowo. Być może trochę późno, ale jak to mówią "lepiej późno niż wcale". W planach mam również zabiegi na twarz i ciało. Część w domu, część u specjalistów. Sporo tego, ale tak to jest chyba jak matka karmiąca po wielu miesiącach przestaje nią być, czuje zew natury i chce się wyszaleć na wszystkich frontach. Chyba że tylko ja tak mam? :)
Jeśli chodzi o rozwój osobisty i plany zawodowe zastanawiam się jakie kroki podjąć dalej. Czy iść na etat czy stworzyć coś swojego. Wiele mam na tym etapie rozpoczyna własną działalność, z różnym skutkiem. Nie ukrywam, że mi również chodzi to po głowie. Bo kiedy jak nie teraz. Szukam, słucham, czytam, analizuję. Zobaczymy co z tego wyniknie ;)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Hej! Jeśli masz jakieś uwagi, polecenia lub pytania śmiało pisz!

Copyright © Siedem po jutro , Blogger